Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie.
Ewangelia św. Mateusza 6.24, – Biblia Warszawska
Jedynie przez służbę oddania można poznać Mnie, Najwyższą Osobą Boga, takim jakim jestem. A będąc w pełni świadomym Mnie, dzięki takiemu oddaniu, można wejść do królestwa Boga.
Bhagavadgita 18.55
Powyżej zaprezentowałem dwa cytaty odwołujące się do służby dla Boga (jakkolwiek Go nie nazwać). Pierwszy odnosi się do szeroko pojętego kręgu Chrześcijańskiego, natomiast drugi do Hinduizmu. Zarówno dwa wymienione nurty, ich liczne odgałęzienia, jak i inne religie duży nacisk kładą na proces, który ma przybliżyć wiernych do Źródła. Kiedy weźmiemy pod uwagę esencję, jest ona ze sobą bardzo zbieżna, wyzwanie pojawia się w szczegółach, otóż setki najróżniejszej maści religii dogmatycznych różnią się ze sobą, czasem wręcz diametralnie. W jaki sposób zatem służyć Stwórcy, aby było to właściwe?
Z mojego punktu widzenia kluczowe okazało się poznawanie różnego rodzaju religii i dociekanie w nich wspólnych mianowników. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że czysta służba ma niewiele wspólnego z rytuałami i tradycjami adekwatnymi do danego systemu wierzeń. Idzie ona dużo głębiej, przenika przez wszelkie ołtarze, bóstwa i inne obiekty kultu. Gdyby tak nie było, naturalną koleją rzeczy tylko wyznawcy jednej religii mogliby wejść do Królestwa Najwyższego. W moim głębokim przekonaniu tak nie jest, tak właściwie to dzięki obserwacji religii, w której zostałem, wychowany – wiernych, kapłanów i całej fasadowości kultu, zacząłem głębiej zastanawiać się nad istotą rzeczy. Innymi słowy, kiedy zauważyłem, że kościół, którego znałem, jest niespójny z pismem, a cała otoczka wokół niego nijak się ma do pobożności, którą czułem w głębi siebie, zacząłem szukać innej drogi. Jako że czułem, że mam z Bogiem bezpośredni kontakt byłem przekonany, że kwestią czasu jest to, że zrozumiem Słowo, które mówi do mnie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że zrozumienie wzrastało wraz z dojrzałością, nie tyle cielesną ile duchową.
Kolejnym istotnym elementem było wyzwolenie się z przywiązań do religii, w której zostałem wychowany. Do tzw. świąt i symboli. Wyzwolenie to wiązało się, zwłaszcza na początku z wyrzutami sumienia i ostrą krytyką, niemniej, jak to mówią „dałem radę”. Jak wspomniałem, szukałem dalej, jednocześnie nabierałem coraz większy dystans. Istotnym elementem było dotarcie do esencji pism wedyjskich, mowa tutaj o takich tytułach, jak Bhagavadgita czy Śrimad-Bhagavatam. Kojarzone z Hinduizmem księgi co prawda odwołują się różnego rodzaju rytuałów, niemniej doskonale pokazują różnicę pomiędzy duszą a materią, wskazują jakie cechy są adekwatne dla osób o ubogim rozwoju duchowym, a jakie przejawiają dojrzałe duchowo istoty. Studiując pisma wedyjskie, można w prosty sposób zlokalizować swoje uwarunkowania, jak i przeszkody na drodze samorealizacji. Tego typu przekaz dawał mi jasne wskazówki, w jaki sposób działać, aby z pełną świadomością powracać do domu, do Źródła. Studiowanie pism jest czynnikiem, który pomaga zdobyć wiedzę teoretyczną na temat służby, jednocześnie samo w sobie może być elementem owej służby, procesu.
Biblia, Bhagavadgita, Śrimad Bhagavatam i inne tzw. pisma święte, choć niewątpliwie często przerobione i nadinterpretowane, pomagają dojść do intelektualnego poznania, samopoznania, niemniej jednak służba oddania jest kluczowym czynnikiem transformującym materialne aktywności na duchową platformę. Pisma są niczym mapa, natomiast służba jest podróżą. Im bardziej ją rozumiemy, tym częściej jej doświadczamy. Finalnie służba oddania trwa codziennie, od obudzenia po zaśnięcie, ostatecznie 24 godziny na dobę. Służba jest transcendentalna, można jej doświadczać na każdym kroku. Paradoks polega na tym, że różnej maści religie przede wszystkim zatwierdzają daną służbę poprzez przynależność wiernego do swojego systemu filozoficzno-dogmatycznego. Tym samym, kiedy np. jesteśmy w permanentnej służbie, na pierwszym miejscu każdej wykonywanej przez nas aktywności jest Stwórca, jesteśmy czyści, prawdomówni, tolerancyjni, spokojni, zadowoleni sami w sobie, w każdym widzimy duszę, do każdego odnosimy się jak do dziecka Najwyższego itd… to jeśli np. nie przyjęliśmy tzw. chrztu lub inicjacji, w konkretnej religii, to według jej większości wiernych i kapłanów… nie jesteśmy w procesie służby dla Boga, lub nie jesteśmy jeszcze na tyle dojrzali… Taki paradoks.
Czysta służba oddania jest spontaniczna, pozbawiona spekulacji i interesowności w stosunku do kogokolwiek, jest wolna od wszelkich przywiązań, jedynym jej celem jest ona sama w sobie. Doświadczając służby oddania, w każdych warunkach jesteśmy szczęśliwi, jest to szczęście, które rośnie, jest niezależne od tzw. zewnętrznych okoliczności. Służba oddania to samopoznanie i samorealizacja, to miłość bez granic czasowych, to wyjście poza dualizm. Będąc w służbie oddania, całkowicie oddajemy się łasce Źródła, jesteśmy zsynchronizowani z jego prawami. Czysta służba oddania to stan, w którym mycie naczyń jest równie atrakcyjne, jak obcowanie z najukochańszą istotą, awans społeczny, finansowy czy jakiekolwiek inne doczesne aktywności postrzegane wcześniej jako „ważniejsze”.