Pojęcia mikro i makrokosmosu po dziś dzień są traktowane dosyć abstrakcyjnie. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ważne jest ich zrozumienie w kontekście samopoznania i samorealizacji. Wiedza z jednej strony najtrudniejsza, z drugiej dostępna każdemu, gdyż jest najbliżej ze wszystkich… Dlaczego tak trudno to pojąć?
Zacznijmy od definicji. Makrokosmos najprościej rzecz ujmując, to wszechświat traktowany jako całość, mikrokosmos to wszechświat traktowany jako poszczególny organizm. Makrokosmos jest nieskończenie wielki, mikrokosmos jest nieskończenie mały.
Patrząc okiem człowieka, makrokosmos jest światem zjawisk zewnętrznych, które jesteśmy w stanie pojąć poprzez zmysły typu słuch, węch, zapach, wzrok, dotyk, umysł i inteligencję. Mikrokosmosem z kolei jest on sam, człowiek i jego świat wewnętrzny, który, aby poznać należy oddać się wewnętrznemu prowadzeniu (jakkolwiek pejoratywnie to nie brzmi).
Jak na górze, tak i na dole oznacza ni mniej, ni więcej, że to, co wydarza się w przestrzeni kosmicznej, odzwierciedla się poprzez naszą osobę. Teoretycznie można tutaj zarzucić, że gdyby tak było, wówczas każdy z nas byłby taki sam. Nie jest tak, ponieważ każdy z nas pojawił się tutaj w innym miejscu i czasie. Tego samego dnia, o tej samej sekundzie, w tym samym miejscu urodziłeś się, tylko Ty. Narodziny to symboliczny moment, dokładnie w ich czasie na niebie występował określony układ ciał niebieskich, Twoja osoba jest odzwierciedleniem tego układu. Od czasu narodzin przyjąłeś określone ciało, uwarunkowania psychofizyczne, tendencje, bagaż i dynamikę, która towarzyszy Ci przez całe życie. Co może wydawać się bardzo brutalne, nie możesz tego zmienić. Jedyne co możesz zmienić, to zrozumieć. Im głębiej dojrzysz, tym prościej Ci się będzie żyło. Prościej nie znaczy, że nie czekają Cię burze, zimy, susze, upały, sielanka i tym podobne skrajności dualizmu. Prościej oznacza, że na poziomie duszy nie cierpisz, nie utożsamiasz się z ciałem, jest ono z tej perspektywy pojazdem, którego ponosi doczesność od narodzin do śmierci, od radości do smutków, Ciebie natomiast jako duszy nie musi to doprowadzać do wzruszeń, wystarczy tylko urzeczywistnić siebie i zrozumieć, po co się tutaj pojawiło. Tylko tyle i aż tyle, proste i jednocześnie trudne do pojęcia, ot makrokosmos i mikrokosmos.
Jakie słowo uchyla drzwi do zrozumienia? Jest nim wymieniona powyżej dusza, inaczej mówiąc jaźń. Jeśli przyjmiemy założenie, że każda istota żywa ma duszę, to zauważymy ją nie tylko w ludziach, ale także w roślinach, zwierzętach, planetach czy mikroorganizmach. Już samo takie założenie otwiera nam przestrzeń, chociażby do tego, aby wszystkich traktować z szacunkiem. Nieco głębszym zrozumieniem takiego założenia jest to, że każdy z omawianych organizmów podlega pewnym prawom i cyklom, odbywają się one automatycznie, podobnie jak w przypadku Słońca czy Księżyca. Z jednej strony dany organizm może sprawiać wrażenie niezależnego, z drugiej natomiast podlega on jurysdykcji wyższej od niego duszy. W ten sposób możemy dojść do wniosku, że jest Dusza Najwyższa, najobszerniejsza (Bóg, Źródło), jak i są dusze mniejsze i jeszcze mniejsze.
Będąc człowiekiem możemy odnosić wrażenie, że mamy pełną niezależność wyboru. Tak właściwie takie samo wrażenie mogą mieć wszystkie istoty. Tymczasem każda z dusz podlega wyższej od siebie duszy, ostatecznie duszy najwyższej. Na tym polega ewolucja i właściwa hierarchia. Prosty przykład. Jak wspomniałem, mikroorganizmy również mają duszę. Co za tym idzie, w ciele każdego z nas występuje niezliczona ilość mniejszych dusz. Każdy narząd, bakteria, atom ma w sobie duszę. Niższe podlegają wyższej. Tym samym, patrząc z perspektywy człowieka, może wydawać się nam, że jesteśmy sprawcami działania. Ruszamy np. ręką w jedną lub drugą stronę, w tym czasie mikrodusze w nas nie mają teoretycznie nic do powiedzenia. Te mikrodusze pojawiają się w naszym ciele i znikają nieustannie. Teoretycznie od naszej woli zależy ich lepsze czy gorsze egzystowanie.
Jako dusze w ciałach ludzkich jesteśmy tak samo niewinni i ubezwłasnowolnieni w stosunku do dusz wyższych, którym podlegamy. Duszami, o których mowa są Słońce, Księżyc, Merkury, Wenus, Jowisz, Mars i inne ciała niebieskie. Nie przypadkowo w religiach wschodu często zwraca się do planet jak do półbogów. W gruncie rzeczy są one pośrednikami pomiędzy nami a Bogiem. Nie musimy zwracać się poprzez nich, niemniej to za ich pośrednictwem dociera do nas chociażby światło w dzień i ukojenie w nocy. Bez Słońca, na nic zdałyby się nam ziemskie oczy itd.
Przeszkodą, która najbardziej oddala nas od zrozumienia sensu życia, jest umysł. Umysł jest najbardziej subtelną materią, jest ciałem, które w związku ze swoją bliskością rywalizuje z nami (z duszą) o supremację. Kiedy przegrywamy dany pojedynek, wówczas oddalamy się od sedna, patrzymy na świat egocentrycznie, bardzo powierzchownie. Kiedy natomiast przejmujemy kontrolę nad umysłem, wówczas odzyskujemy właściwą pozycję. Właściwa pozycja to uwolnienie się z wszelkich doczesnych przywiązań, przywiązania te bowiem sprawiają, że zamiast wznosić się na duchową platformę, kurczowo trzymamy się doczesnych trosk i tzw. szczęść tutaj. Szczęście w świecie materialnym jest iluzoryczne. Prawdziwe szczęście i spełnienie możemy odnieść jedynie poprzez wzniesienie się ponad umysł, na platformę duchową.
Wzniesienie się na platformę duchową jest kolejnym krokiem w ewolucji duszy. Obok siebie mogą stać dwie osoby, jedna będzie urzeczywistniona, a druga nie. Jedna będzie postrzegać siebie jako duszę, druga jako człowieka, zlepek materii. Wchodząc na poziom duszy, jesteśmy wolni od egocentrycznych przywiązań, możemy opuścić ciało w każdej chwili, podróże kosmiczne są dla nas czymś normalnym, nie potrzebujemy do nich różnego rodzaju materialnych wynalazków i mocy mistycznych, niemniej jednak nie działamy wbrew naturze. Harmonizujemy się z nią, co za tym idzie, służymy Stwórcy i ponadczasowym prawom, które ustalił, rozjaśniamy drogę innym, podobnie jak Słońce, tyle że w mikroskali. Możemy przy tym poparzyć, ale nie upaść. Dusza urzeczywistniona nie upada, jest zsynchronizowana ze źródłem, podobnie jak planety. Za stworzenie i zniszczenie materialnego wszechświata odpowiada Stwórca, dusze samozrealizowane są jego częścią, podobnie jak promienie są częścią słońca. Wiecznie żywe.
Umysł, również ma swoje odpowiedniki w skali mikro i makro. Przykładowo społeczeństwo jest odpowiednikiem umysłu w wyższym stopniu od stopnia subiektywnej percepcji. Normy i standardy społeczne to ramy umysłu społeczeństwa, są one adekwatne do współczesności, niemniej nie są ponadczasowe. Cokolwiek wychodzi ponad nie, jest uznawane za niebezpieczne. Czasem społeczeństwo tępi tego typu zapędy, czasem nie, czasem słusznie, czasem błędnie. Umysł to dualizm, dobro i zło, ciepło i zimno. Wznosząc się wyżej, dochodzimy do zrozumienia, że umysł, to po prostu szatan. Jest Stwórca i jest szatan. Szatan z kolei oznacza szatę, zatem jest jedynie okryciem Źródła, cała materialna manifestacja to ostatecznie umysł. Okrycie samo w sobie jest neutralne, niemniej nie możemy utożsamiać się z nim. Nie jesteśmy ubraniem, tylko użytkownikiem ubrania. Ubraniem jest także ciało. Nie jesteśmy samochodem, tylko kierowcą. Kierowca, który rozwinął w sobie dostateczną inteligencję jedzie zgodnie z przepisami prawa duchowej drogi, prawo to jest ustanowione przez Kierowcę Najwyższego. Duchowa platforma podobnie jak Absolut jest transcendentalna w stosunku do umysłu i innego rodzaju otuliny materialnej. Urzeczywistnienie oczyszcza i jest w gruncie rzeczy celem życia.